2008-12-01: Islandia: mieszkańcy domagają się dymisji premiera
Mieszkańcy Islandii domagają się dymisji premiera, którego winią za kryzys gospodarczy państwa.
Przed budynkiem parlamentu w stolicy Islandii Rejkiawiku od ośmiu tygodni trwają manifestacje wzburzonych Islandczyków. Wśród protestujących są zarówno ubrani w maski narciarskie anarchiści, jak i emeryci i rodziny z małymi dziećmi.
Islandia przeżywa obecnie poważny kryzys gospodarczy; do tej pory niewypłacalność ogłosiły trzy największe banki. Mimo tego 57-letni premier Geir Haarde nie zamierza rezygnować: "Nie zamierzam ustąpić, chcę przeprowadzić nasz kraj przez ten trudny czas”.
Zdaniem ekspertów premier nie jest winny kryzysu. Hannes Gissurarson z uniwerystetu w Rejkiawiku tłumaczy na łamach „Dziennika”: "Jeszcze zanim mleko się rozlało, Europejski Bank Centralny odmówił pomocy naszym bankom, a szef rządu Wielkiej Brytanii Gordon Brown pogłębił jeszcze kryzys, wpisując nas na listę tych, którzy wspierają terroryzm (znajduje się na niej między innymi Osama bin Laden)".
Sytuacja jest o tyle zadziwiająca, że do tej pory Islandia była uważana za kraj dobrobytu, gdzie praktycznie nie istniało bezrobocie. ONZ regularnie umieszczał ją na czele listy "najlepszych do życia miejsc na ziemi". Teraz rząd zamierza, przy pomocy 10 mld dolarów międzynarodowej pomocy, spłacić przynajmniej część zobowiązań wobec tysięcy posiadaczy kont w upadłych islandzkich bankach. Pojawiają się również postulaty wejścia wyspy do strefy euro, a nawet Unii Europejskiej.