2008-06-15: Irlandczycy odrzucili w referendum Traktat Lizboński

Z Wikinews, wolnego źródła informacji.
niedziela, 15 czerwca 2008
Europa

Świat: AfrykaAmeryka PółnocnaAmeryka PołudniowaAustraliaAzjaEuropaUE

Obywatele Irlandii odrzucili w czwartkowym referendum ratyfikację Traktatu Lizbońskiego. Według oficjalnych danych podanych w piątek przez komisję wyborczą przeciw Traktatowi odpowiedziało się 53,4% Irlandczyków, za 46,6%. Frekwencja w referendum wyniosła około 40%. Lokale otwarte były od 7:00 do 22:00. Ponieważ czwartek był normalnym dniem pracy do godziny 18:00 do głosowania przystąpiło tylko 20% uprawnionych. Spora część mieszkańców poszła do lokali wieczorem.

Irlandia jest jedynym krajem Unii Europejskiej, gdzie dokument został poddany głosowaniu w referendum. Wymagała tego irlandzka konstytucja. W pozostałych krajach zamiast obywateli zadecydują posłowie. Veto oznacza blokadę przyjęcia projektu we wspólnocie. Traktat wejść miał w życie 1 stycznia 2009 roku po ratyfikacji przez wszystkie kraje wspólnoty.

Reakcje w Polsce[edytuj | edytuj kod]

Istnieją różne scenariusze, ale żaden z nich nie jest scenariuszem dobrym, są jednak mniejszym złem niż kontynuowanie obecnej sytuacji

— Bronisław Geremek

Komentarzy do decyzji Irlandczyków udzieliło wielu polskich polityków. Oceny sytuacji podjął się m.in. premier Donald Tusk. Uważa on, że trzeba znaleźć rozwiązanie, która przekreśli obawy Irlandczyków i uniknąć przez to scenariusza Unii Europejskiej dwu prędkości. Premier powiedział, że szanuje decyzję Irlandczyków, a ich decyzja nie powinna stać się okazją do krytyki i pouczania kraju. Tusk uważa również, że rząd Irlandii powinien zająć stanowisko w tej sprawie jak najszybciej, a debata w gronie szefów państw powinna odbyć się na najbliższym posiedzeniu Rady Europejskiej

Według Jacka Saryusza-Wolskiego, europosła z ramienia PO, odrzucenie dokumentu jest problemem, jednak nie katastrofą. Saryusz-Wolski powiedział także: Czas, w którym obywatele mogą czegoś nie rozumieć, nie popierać, a Unia nadal funkcjonuje - minął. Komunikacja między elitami i obywatelami jest właściwie esencją polityki. Trzeba się bardziej wsłuchiwać w głos obywateli, z większą uwagą i z większym szacunkiem.

Sytuację skomentował również Rafał Trzaskowski z Centrum Europejskiego Natolin. Twierdzi on, że Unia nie ma teraz dobrego wyjścia z sytuacji, ponieważ każde z nich będzie niedemokratyczne. Trzaskowski uważa, że odrzucenie traktatu to zła wiadomość dla Europy, która może sobie nie poradzić teraz z takimi kwestiami jak wspólna polityka zagraniczna, budowanie polityki energetycznej oraz bezpieczeństwem wewnętrznym. Za najbardziej prawdopodobne uważa przeprowadzenie w Irlandii ponownego referendum, po dodaniu do traktatu dodatkowych klauzul, ponieważ inne scenariusze, jak np. przyjęcie Traktatu Lizbońskiego przez 26 państw może być trudne.

Według Bronisława Geremka, europosła, członka Partii Demokratycznej demokraci.pl irlandzkie referendum "w zasadzie przekreśliło" Traktat Lizboński. Geremek uważa, że sytuacja jest dramatyczna i "na najbliższej Radzie Europejskiej, w sposób bardzo istotny określą co dalej". Przypomniał również, że "nie ma planu B, planu, który zastąpiłby Traktat Lizboński, bo już sam Traktat Lizboński był panem B w stosunku do Traktatu Konstytucyjnego". Europoseł wyraził przekonanie, że proces ratyfikacji powinien być kontynuowany oraz, że jedyną możliwością wybrnięcia z sytuacji jest przeprowadzenie ponownego referendum w Irlandii. Były szef polskiego MSZ wspomniał także o możliwości pozostania przy Traktacie Nicejskim, jednak ocenił tą sytuację jako bardzo niedobrą dla Polski. Kolejną możliwością jaką znalazł polityk, jest przyjmowanie założeń Traktatu stopniowo, poprzez kolejne decyzje organów ustawodawczych Unii. Pokreślił on jednak, że nie można przyjąć tak wszystkich postanowień, oraz, że wymagałoby to bardzo dużej woli politycznej oraz kalendarza działań.

Główny negocjator członkostwa Polski w Unii Europejskiej, Jan Kułakowski ocenia decyzję Irlandczyków krytycznie. Mówi o "zła wiadomość dla Polski, Unii Europejskiej i wszystkich tych, którzy wierzą w integrację, jako w pewien projekt polityczny". W jego oczach Irlandczycy stają się hamulcem integracji europejskiej oraz wyrażają brak solidarności i odpowiedzialności. Kułakowski zaznaczył również, że Unia nie ma żadnego planu B oraz podkreślił możliwość powstania Europy różnych prędkości. Wynik kolejnego referendum, a co za tym idzie sens jego powtórzenia europoseł stawia pod znakiem zapytania. Zachęca także Lecha Kaczyńskiego do ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Gest ten określił jako wyraz zaangażowania Polski oraz przejaw solidarności między państwami członkowskimi. Zauważył również, że Traktat Lizboński był pierwszym, na kształt którego Polska miała wpływ.

W Polsce decyzję irlandzkich poparły środowiska anarchistów, liberałów oraz narodowców. Posłowie do Parlamentu Europejskiego związani z LPR i stronnictwem PSL Piast napisały list z podziękowaniem za odrzucenie traktatu. Decyzję Irlandczyków określili jako ratunek Europy od superpaństwa o nazwie Unia Europejska, zabrania suwerenności poszczególnych państw. Decyzję określili jako suwerenność okupioną własną krwią. Stwierdzili, że jest to tama dla masońskich idei destrukcji państw narodowych, zwłaszcza katolickich. Według podpisanych błędem było niedopuszczenie do głosu obywateli Polski. Pod listem swój podpis złożyli m.in. Janusz Dobrosz, Sylwester Chruszcz, Zdzisław Podkański,Dariusz Grabowski, Bogdan Pęk, Bogusław Rogalski i Andrzej Zapałowski.

List do ambasadora Irlandii w Polsce Declana O'Donovana wystosowała Unia Polityki Realnej. Bolesław Witczak, prezez UPR napisał:

Inne narody - w tym Polacy mogli jedynie biernie przyjąć taką decyzję, jaką za nich podjęli politycy (...) Jako przeciwnicy wprowadzenia w życie konstytucji europejskiej pod jakąkolwiek nazwą, pragniemy za Pańskim pośrednictwem podziękować Narodowi Irlandzkiemu za determinację, która wzmacnia w nas wolę dalszego przekonywania naszych rodaków do współpracy europejskiej wolnych i niezależnych państw.

Na stronach internetowych swoje poparcie dla społeczeństwa irlandzkiego wyrażają również anarchiści. Czytelnicy Centrum Informacji Anarchistycznej pisali m.in:

Świetnie, że autorytarny traktat został odrzucony, to na pewno duży sukces i chwilowe załamanie centralistycznych dążeń UE.

—mateusz_

Cieszy mnie, że jednak walczymy o wolność bez względu na podziały polityczne... (razem znaczy anarcho-wolnościowcy jak i wolnościowcy z prawej strony, którzy już od dawna biją na alarm zagrożenia naszej wolności przez... dyrektywy, regulacje, zarządzenia wydawane przez rozdęty, skorumpowany, rozbudowywany

aparat biurokratyczny... Unii Europejskiej)

—WhiskeyMan

Reakcje w Europie[edytuj | edytuj kod]

100% Traktat nie jest martwy 100%

— Jose Manuel Barroso

Wynik referendum odbił się szerokim echem na terenie całej Europy. We Francji cieszą się eurosceptyczne partie zarówno z lewicy jak i prawicy. Wynik referendum określony został przez nie jako zwycięstwo narodu nad biurokracją Unii Europejskiej. Już w lutym obie strony sceny politycznej protestowały przeciwko ratyfikacji traktatu przez parlament i domagały się poddania go we Francji osądowi ludu.

Jeszcze raz waleczna Irlandia pokazała, że gdy same narody zabierają głos i bronią swoich interesów narodowych, na nic się zdają wszelkie prognozy. Tego wieczoru wszyscy jesteśmy Irlandczykami!

Jean-Marie Le Pen

Głos Irlandczyków ma głębokie znaczenie: narody nie chcą się rozpłynąć w Europie technokratycznej i antysocjalnej

Jean-Pierre Chevenement

W podobnym tonie oświadczenie wydała Francuska Partia Komunistyczna (wybór ludu irlandzkiego jest wyrazem odwagi i przenikliwości) oraz Liga Komunistyczno-Rewolucyjna (wynik referendum pokazuje ogromną przepaść między elitą polityczną i opinią wyborców, ponieważ 85 proc. irlandzkich polityków popierało traktat).

Swoją opinię wyraziła także szefowa ośrodka badań Global Vision. W jej ocenie Traktat Irlandzki i Traktat Konstytucyjny z 2005 roku, to tak naprawdę ten sam dokument. Uważa, że to głównie z tego powodu wynik referendum był na "nie". Odrzuca także możliwość, by powodem było niezrozumienie przez Irlandczyków skomplikowanych kwestii prawnych zawartych w Traktacie. Ma także nadzieję, że proces ratyfikacji zostanie wstrzymany w Wielkiej Brytanii. Jak mówiła:

Na wynik irlandzkiego referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego należy spojrzeć w kontekście odrzucenia traktatu konstytucyjnego w referendum we Francji i Holandii w 2005 r. (...) Jego obecne odrzucenie przez irlandzkich wyborców dowodzi, jak jest niepopularny. Gdyby brytyjscy wyborcy mieli okazję do wypowiedzenia się na temat traktatu w referendum, to jego wynik byłby taki sam jak w Irlandii (...) Nie ulega wątpliwości, że europejski projekt integracyjny jest niepopularny, a co za tym idzie zawiera wady, których nie da się naprawić. UE musi opowiedzieć się za nowoczesnym, luźnym modelem stosunków między państwami, wychodzącym z założenia, iż niektóre kraje członkowskie, takie jak W.Brytania, nie chcą być elementem coraz ściślejszej integracji politycznej i ekonomicznej

—Ruth Lea

Komentarzy nie unikają politycy irlandzkiej partii Sinn Fein, politycznego skrzydła Irlandzkiej Armii Republikańskiej, jedynej partii parlamentarnej, która namawiała obywateli do głosowania na nie.

Ogromnie cieszymy się z odrzucenia w referendum Traktatu Lizbońskiego zarówno w imieniu Irlandczyków, jak i obywateli Unii Europejskiej (...) Dzięki wynikowi Irlandczyków Unia po raz kolejny ma okazję wsłuchać się w obawy ludzi. Nie tylko bowiem irlandzkie społeczeństwo jest zaniepokojone kwestiami zawartymi w traktacie

—Ross Carmody z biura prasowego partii Sinn Fein

Analizy problemu podjął się Tobias Theiler, politolog i wykładowca Szkoły Polityki i Stosunków Międzynarodowych na University College w Dublinie. Według niego oponenci pochodzili z różnych stron sceny politycznej. Należeli do nich Sinn Fein, nacjonaliści, neomarksiści, ruch Libertas, katolicy oraz ugrupowania lewicowe. Każdy z nich miał swoje powody dla sprzeciwu. Np. lewicowcy są przeciwko wspieraniu lobby biznesowemu a farmerzy boją się liberalizacji handlu. Theiler określa te obawy jako fałszywe, ponieważ traktat nie dotyczył bezpośrednio tych kwestii. W ocenie politologa rząd nie zdecyduje się na powtórkę referendum, bo nie jest w stanie pokonać wszystkich grup. Przeciw dokumentowi są organizacje pracujące z ludźmi, ruchy, związki zawodowe oraz organizacje społeczne, za tylko elity polityczne. To również może powodować niechęć do traktatu. Ekspert uważa również, że "Unia Europejska będzie nadal funkcjonować na dotychczasowych zasadach, na podstawie starych traktatów (...) Celem reformy instytucjonalnej UE, której dotyczy Traktat Lizboński, jest większa skuteczność działania, ale nie znaczy to, że jeśli traktat z powodu Irlandii nie zostanie przyjęty, Unia przestanie funkcjonować"

W sprawie wyniku referendum oświadczenie wydało również bułgarskie MSZ. Mowa jest w nim o konieczności kontynuowania reformy Unii Europejskiej. Państwa europejskie powinny dojść do porozumienia, dzięki któremu efektywność jej działania zwiększy się. Bułgarzy stwierdzają również, że ważne jest, że większość krajów jednoznacznie poparła Traktat. Minister ds. europejskich Gergana Grynczarowa, wyraziła także zdziwienie faktem, że kraj zawdzięczający tak wiele Unii, mógł odrzucić traktat. Według opinii Swetosława Terzijewa, komentatora dziennika Sega decyzja Irlandczyków będzie korzystna dla Bułgarii. Bruksela zwróci teraz uwagę na Irlandię, przez co Bułgarię może ominąć krytyczny raport o postępach w dostosowywaniu się do unijnych standardów

Co dalej?[edytuj | edytuj kod]

Jest jasne, że 1 stycznia 2009 roku Traktat z Lizbony nie wejdzie w życie

— premier Luksemburga Jean-Claude Juncker

Po odrzuceniu Traktatu przez Irlandię pojawiło się pytanie, co teraz powinna zrobić Europa. Zastanowią się nad tym uczestniczy przyszłotygodniowego szczytu Unii Europejskiej w Brukseli.

Janez Jansza, premier Słowenii, zapowiedział, że przeprowadzi rozmowę z irlandzkim premierem na temat powodów odrzucenia traktatu i najlepszego sposobu na wyjście z trudnej sytuacji. Istnieje kilka możliwości. Pierwszą z nich jest kontynuacja procesu ratyfikacji i późniejsze ponowne przeprowadzenie referendum w Irlandii. Obecnie szef Komisji Europejskiej zachęca państwa, które jeszcze nie ratyfikowały dokumentu, do uczynienia tego kroku. Scenariusz miałby być podobny do tego z 2002 roku. Wtedy Irlandczycy przyjęli Traktat z Nicei po wprowadzeniu do niego deklaracji o neutralności kraju. Ratyfikacja miałaby wywrzeć presję na Irlandię. Dodatkowo traktat zawierałby jednostronną deklarację, która przekonałaby obywateli do jego poparcia. Wsparcie dla tego scenariusza zapowiedział David Miliband, szef brytyjskiego MSZ. Wielka Brytania kontynuować ma proces ratyfikacji. Przeciwny takiemu rozwojowi wypadków były w trakcie kampanii przed referendalnej władze Irlandii, które zapowiedziały, że nie przeprowadzą kolejnego głosowania.

Drugą z możliwości jest wypracowanie kolejnego dokumentu, o podobnych zadaniach. Odrzucany jest on przez polityków, którzy twierdzą, że Irlandczycy nie odrzucili Traktatu Lizbońskiego z powodu zapisów w dokumencie. Mówią też o bardzo długim procesie tworzenia nowych zapisów. Podobnego zdania jest również polska komisarz Danuta Huebner, która powiedziała, że trudno jej sobie wyobrazić, by po siedmiu latach prac teraz wszystko rozpoczynać od nowa.

Kolejna możliwość to zastosowanie sztuczki prawnej. W najbliższym czasie do Unii przyjęta ma zostać Chorwacja. Treść traktatu Lizbońskiego można by wpisać na umowy akcesyjnej regulującej zasady przyjęcia.

Ostatnią z możliwości jest zostawienie traktatu Nicejskiego, co jednak zdaniem wielu ekspertów prowadzić może do powstania Europy dwóch prędkości. Integracja w danych dziedzinach może zacieśniać się pomiędzy mniejszą liczbą państw.

Źródła[edytuj | edytuj kod]