Wikireporter:Roman 92/brudnopis
W ukrytych wioskach, których nawet nie ma na mapie, meksykańscy guerrilleros zwołali drugie już spotkanie z przedstawicielami narodów świata, którzy mogli tu przybyć aby dowiedzieć się jak żyją, jak pracują zapatyści 13 lat od wybuchu zorganizowanego przez nich powstania. Od tego czasu wiele się zmieniło, przede wszystkim metody walki. Zapytać można czy zapatyści to ciągle jeszcze guerrilleros, a jeśli nie, to kim właściwie są?
1 stycznia 1994 to symboliczna dla zapatystów data. Właśnie wtedy zamaskowani powstańcy wyszli z ukrycia i zajęli San Cristóbal de las Casas i kilka innych miejscowości w stanie Chiapas na południu Meksyku. Dlaczego powstanie wybuchło w Chiapas? Złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze, Chiapas był i ciągle jest jednym z najbiedniejszych stanów Meksyku. Po drugie, spory jest tu odsetek ludności indiańskiej, w większości bardzo ubogiej i dyskryminowanej. Poza tym, Chiapas to tereny w większości górskie, zalesione, doskonale nadawały się więc aby utworzyć tam bazy powstańcze. Znajomość terenu była zdecydowanie mocnym atutem partyzantów. Nie bez znaczenia pozostaje także bliskość Ameryki Środkowej – państw o silnych wpływach guerrilli i teologii wyzwolenia.
Wybór daty wybuchu powstania, 1 stycznie 1994, nie był przypadkowy. Tego dnia wszedł w życie traktat o wolnym handlu Ameryki Północnej podpisany przez Kanadę, Meksyk i Stany Zjednoczone. Obserwując późniejszy dyskurs zapatystów bez trudu można dostrzec jego antyneoliberalny charakter. Zapatystowska Armia Wyzwolenia Narodowego (Ejército Zapatista de la Liberación Nacional, EZLN) nazwana tak na cześć Emiliano Zapaty, przywódcy chłopskiego z czasów Rewolucji Meksykańskiej (1910 – 1917) zapowiedziała walkę o sprawiedliwość, ziemię i wolność oraz godne warunki życia dla tysięcy meksykańskich Indian.
Jednak po kilku dniach od wybuchu powstania interweniowało wojsko federalne, zabijając 150 powstańców. EZLN zmuszona została do wycofania się w odległe tereny Puszczy Lacandońskiej. Wobec przewagi sił federalnych, powstańcy zostali zmuszeni do zmiany strategii. Był to proces długotrwały, trwający lata. Dziś zapatyści niewiele mają wspólnego z guerrilleros, może poza mundurami, kominiarkami i przypiętą do pasa bronią... Ale ich metody walki zdecydowanie nie są już takie jak w 1994 r. Są o wiele bardziej pokojowi, zamiast walki zbrojnej wybrali pracę ze wspólnotami indiańskimi i szerzenie informacji za pomocą Internetu.
Jednak ta metamorfoza trwała kilka dobrych lat. Atak sił federalnych w styczniu 1994, bynajmniej nie rozgromił zapatystów. Wręcz przeciwnie, ich ruch rósł w siłę, zyskując poparcie coraz to szerszych kręgów społeczeństwa a także środowisk zagranicznych. Rząd początkowo próbował stłumić powstanie siłą, jak choćby w lutym 1995 r., kiedy to wysłał do Chiapas dodatkowe siły zbrojne, jednak próba ta zakończyła się niepowodzeniem. Wobec poparcia jakim cieszyli się zapatyści, rząd przystąpił do negocjacji. EZLN nie reprezentowała tylko i wyłącznie siebie, ale wiele innych plemion indiańskich z całego Meksyku. Wynegocjowane porozumienia z San Andrés, w których to rząd zobowiązywał się respektować prawa i kulturę Indian, a także zagwarantować ich ochronę w konstytucji, okazały się być pustosłownymi obietnicami.
Mimo podpisanej umowy rząd nie przestał zwalczać zapatystów, czego przykładem może być masakra w Acteal w 1997, kiedy to zamordowano 45 osób. W 1997 r. zapatyści zorganizowali „marsz tysiąca stu jedenastu”, który to jednak nie spotkał się z żadnym odzewem ze strony rządu. Podobny marsz miał miejsce w 2001 r. cieszył się jednak znacznie większym poparciem milionów meksykanów a także wielu osób z zagranicy. Zapatyści dotarli do Miasta Meksyk, gdzie zostali przyjęci w Kongresie.
Zapatyści są bardzo sceptyczni w stosunku do rządzących, do tego stopnia, że nie akceptują żadnej z trzech wiodących partii, włączając w to lewicową Partię Rewolucji Demokratycznej. Jak mówią „zły rząd” w niczym im nie pomaga, dlatego muszą wziąć sprawy w swoje ręce. Twierdzą, że „walka trwa” („la lucha sigue”), ale walka ta już nie rozgrywa się przy pomocy broni. Zapatyści wybrali drogę, którą można by nazwać „pracą u podstaw”.
Na zorganizowanym spotkaniu zapatyści opowiadają na czym polega ich praca. Mówią o problemach z edukacją we wspólnotach indiańskich i o tym jak je rozwiązują, jak organizują sieć szkół podstawowych, od niedawna także średnich. Innym ważnym problemem jest kwestia zdrowia. Dzięki pracy tzw. promotorów zdrowia, starają się zapobiegać chorobom. Opowiadają o „zgromadzeniach dobrego rządu” („juntas de buen gobierno”), które są w pełni niezależne od władz federalnych i w których to Indianie sami decydują o własnym losie, za pomocą których rozstrzygają konflikty pojawiające się w obrębie wspólnot. Wiele uwagi poświęcają prawom kobiet, podkreślają, że wiele z nich zasiada w lokalnych władzach, że mają one prawo pracować, że robią to organizując się we wspólnoty pracy, że opieka nad dziećmi i zajmowanie się domem to również obowiązki mężczyzn.
Na spotkanie przybył również legendarny przywódca ruchu subcomandante Marcos. W swojej przemowie podkreślił trudną sytuację Indian w Meksyku, sypiąc przykładami wziętymi ze swoich podróży po północy Meksyku. Odniosłam wrażenie, że Marcos to jedyny z zapatystów, który może mówić to co zechce, pozostali nie odważyli się na wystąpienie bez kartki. Trzeba pamiętać, że zapatyści to w większości prości, niewykształceni Indianie, którym posługiwanie się językiem hiszpańskim sprawia trudności.
Próbowałam umówić się na wywiad z kimś z „junty dobrego rządu”, jednak aby odpowiedzieć na moje pytania musieli skontaktować się z władzami „z góry”. Bez konsultacji nie mogli nic powiedzieć. W podobnym tonie utrzymane były komunikaty skierowane do zapatystów, aby nie zdejmowali kominiarek i nie odpowiadali na pytania prasy.
Wszystko to sprawia wrażenie, że zapatyści to ruch zhierarchizowany, gdzie ci z dołu, bez zgody tych z góry niewiele mogą zrobić. Nie można o nich jednak powiedzieć, że nie wiedzą o co walczą, w prostych bowiem słowach, mówią tak, jak to czują, że sprzeciwiają się niesprawiedliwości, wyzyskowi i naruszaniu ich praw. Wyraźnie dumni są ze swojej autonomii jaką cieszą się na „wyzwolonym terytorium”.
Źródła
[edytuj | edytuj kod]- Artykuł wykorzystuje materiał pochodzący z serwisu e-Polityka.pl (więcej informacji).
Do zrobienia:
|