2007-11-05: Depresja i stany depresyjne coraz częstsze u dzieci

Z Wikinews, wolnego źródła informacji.
poniedziałek, 5 listopada 2007

Depresja wg Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) jest jedną z najpoważniejszych jednostek chorobowych na świecie. Krystyna Kmiecik-Baran, psycholog z Uniwersytetu Gdańskiego stwierdziła, że "początek depresji z reguły objawia się smutkiem, przygnębieniem, ale nie jednodniowym, tylko utrzymującym się przez dłuższy czas. Często towarzyszą temu lęki, na przykład lęk przed wyjściem z domu. Okres jesienny, załamanie pogody, koniec wakacji i wszystko, co temu towarzyszy, u wielu osób skutkuje pogorszeniem samopoczucia. Zresztą otoczka jesienna i choćby bliskość Święta Zmarłych powoduje, że częściej myślimy o śmierci, zastanawiamy się nad własnym życiem".

Najnowsze badania wykazują, że ok. 40% dzieci w szkołach podstawowych "nie ma poczucia sensu życia". Natomiast 30% dzieci przyznało się do myśli samobójczych. Z przeprowadzonych badań wynika, że 89% dzieci z depresją ma myśli samobójcze, a 13% podjęło próbę targnięcia się na swoje życie. Analiza badań z kilku ostatnich lat wskazuje, że liczba dzieci z depresją i stanami depresyjnymi wzrasta a zarazem maleje średnia wieku dzieci, u których te zaburzenia pojawiają się.

"Częstą przyczyną depresji u dzieci jest postawa odrzucenia i zachowania kontrolujące rodziców. Warto zwrócić uwagę również na inne elementy. Jednym z nich mogą być postawy rodzicielskie, a szczególnie ich percepcja przez dzieci" - stwierdziła Beata Dutczak z Uniwersytetu Gdańskiego.

Jeżeli najważniejsze środowisko, jakim jest rodzina jest zdezorganizowane, to oczywiste jest, że u dzieci wystąpią zaburzenia emocjonalne

—prof. Jacek Bomba, psychiatra z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego

"Rodzice przenoszą na dzieci swoje niepokoje: dotyczące obaw przed utratą pracy, że nie będzie za co kupić jedzenia, ubrań. Dzieci boją się głodu, boją się, że rodzice zaczną pić. Określone warunki życia dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa. Wielu rodziców nie zapewnia tego swoim dzieciom i to nie dlatego, że są źli, ale dlatego, że żyjemy w takich, a nie innych warunkach ekonomicznych. Nie twierdzę, że dziecko z rodziny w gorszej sytuacji ekonomicznej automatycznie popadnie w depresję, ale należy pamiętać, że ono zawsze potrzebuje oparcia w świecie dorosłych. W sytuacji, gdy go nie otrzymuje, po pewnym czasie może to zachwiać jego poczuciem sensu życia. A jeśli ten stan utrzyma się dłużej, może prowadzić do depresji, a w skrajnych przypadkach nawet do samobójstwa. Wielu lekarzy twierdzi, że należy położyć nacisk na terapię dziecka, ale moim zdaniem przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na warunki jego życia" - powiedział dr Krystyna Kmiecik-Baran, psycholog z Uniwersytetu Gdańskiego.

Dr Wioletta Radziwiłłowicz ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej i Uniwersytetu Gdańskiego zajmująca się badaniami nad skutkami psychospołecznymi depresji wieku rozwojowego, stwierdziła, że "depresja może współwystępować z zaburzeniami lękowymi, zaburzeniami zachowania, specyficznymi trudnościami w nauce. Wpływa na funkcjonowanie poznawcze. Zaburzenia koncentracji uwagi i spowolnienie psychoruchowe zakłócają proces uczenia się, co obniża samoocenę i osiągnięcia naukowe, akademickie".

Występowanie tych zaburzeń może przyczynić się do nawrotów depresji w wieku dojrzałym. Wioletta Radziwiłłowicz dodała, że depresja w wieku dorastania może spowodować pojawienie się zaburzeń w kontaktach międzyludzkich, zarówno z rówieśnikami jak i w późniejszym wieku z małżonkami. Mogą pojawić się zaburzania w pełnieniu ról społecznych i zawodowych, problemy z mobilizacją do jakiegokolwiek działania oraz obniżenie satysfakcji z życia.

Ewa Pohorecka, która jest psychologiem, uważa, że "każde zachowanie dziecka ma swoja funkcję i przyczynę: jest po coś i dlaczego. Nie zawsze zrywanie kontaktów z rówieśnikami jest objawem depresji. Może być też sygnałem, że dziecko źle się czuje wśród rówieśników, że ma niską samoocenę, niskie poczucie własnej wartości. Takie sytuacje - jeśli zdarzają się krótkotrwale należą do normy. Natomiast długotrwała alienacja wymaga bardzo dokładnego sprawdzenia, co jest jej przyczyną".

Twierdzi ona również, że niechęć do życia może być objawem depresji, "ale niekoniecznie ten objaw musi być depresją. Może wynikać również z nastawienia do życia i z różnych, które osobie się do tej pory wydarzyły".

Leczenie[edytuj | edytuj kod]

Depresja jest "chorobą duszy". Nie jest związana tylko ze sferą somatyczną. Leczenie depresji może trwać od kilku miesięcy, nawet do kilku lat. Okresy choroby przeplatają się wtedy z okresami lepszego samopoczucia. Od przyczyny depresji zależy rodzaj leczenia i długość leczenia

—Ewa Pohorecka, psycholog

Ewa Pohorecka, psycholog w Poradni Zdrowia Rodziny oraz dyrektor Ośrodka Wczesnej Pomocy Psychologicznej w Krakowie, stwierdziła, że "depresję dziecka leczy się nieco inaczej. Więcej uwagi przywiązuje się do terapii rodziny. Objawy depresji u dzieci są nieco inne niż u dorosłych. Nie zawsze depresji towarzyszy smutek. Może objawiać się zaburzeniami koncentracji uwagi, niechęcią do jedzenia lub nadmiernym apetytem, zaburzeniami snu lub lekami, a nawet nadmierną wesołością, żywością - zachowaniem zupełnie opozycyjnym. Często młodsze dzieci depresyjne zachowują się niegrzecznie. Często występuje poczucie wyobcowania, niezrozumienia, zachowanie odmienne od typowego".

Uważa ona, że najbardziej korzystne jest "wielotorowe leczenie depresji, tj. psychoterapia, farmakoterapia, oraz terapia rodziny. Bywa jednak, że znalezienie jakiegoś celu w życiu, zwrócenie się w kierunku innych osób, poczucie, że jest się potrzebnym i kochanym daje impuls i motywację do wyleczenia. Dlatego ważne jest, by nie bronić się przed kontaktami z innymi osobami, nawet jeśli jest to bardzo trudne".

Ewa Pohorecka zwróciła również uwagę na to, iż "osoba chora na depresję na ogół izoluje się od innych, nie jest skłonna do rozmowy na ten temat, ani do przyjmowania pomocy, ale obowiązkiem bliskich osób jest trwać przy człowieku przeżywającym tak trudne sytuacje, okazywać wsparcie na różne sposoby, niekoniecznie nie naciągając na rozmowę. Warto mówić naprawdę martwię się o Ciebie. Jestem z Tobą... i nie dawać świętego spokoju. Jeśli to możliwe, zachęcić do wizyty u profesjonalisty".

Stwierdziła ona również, że aby pomóc samemu sobie należy podjąć działania nadające sens życiu, m.in.: "pomoc innym, opiekowanie się kimś, kto potrzebuje pomocy, reagowanie na wczesne objawy, np stałe zmęczenie, czy kłopoty ze snem, pozwolenie sobie na przezywanie uczuć i uznanie faktu, że ból jest normalną reakcją emocjonalną, utrzymanie kontaktu z przyjaciółmi i krewnymi, którzy wspierają. Bardzo ważne jest realistyczne spojrzenie na życie - prowadzenie dzienników lub bilansów i własne zaangażowanie w rozwiązywanie problemów i oczywiście podjęcie leczenia".

W każdym mieście znajdują się rejonowe poradnie zdrowia psychicznego. Pracują w nich lekarze psychiatrzy i psychologowie. Istotny jest fakt, że psycholog może prowadzić terapię ale środki farmakologiczne może przepisać tylko lekarz.

Depresja u przedszkolaków i dziedziczność choroby[edytuj | edytuj kod]

Joan Luby, profesor nadzwyczajny oraz dyrektor Programu Wczesnego Rozwoju Emocjonalnego na Washington University School of Medicine, przeprowadził badania na 174 dzieciach w wieku przedszkolnym.

Jedną z technik jaka zastosował podczas badania był "wywiad marionetkowy". Polegał on na prezentowaniu dzieciom przedstawienia z udziałem dwóch kukiełek. Przedszkolaki miały wybrać tą, której zachowanie jest im bliższe. Inną metoda badawczą był kwestionariusz składający sie z 16 pytań, nazywający się Preschool Feelings Checklist (Kwestionariusz Emocji u Dzieci w Wieku Przedszkolnym). Wypełniali go rodzice. Pozwolił on na wytypowanie grupy dzieci, u których występuje duże ryzyko wystąpienia depresji.

Kwestionariusz zawierał m.in. stwierdzenia takie jak:

  • ma kłopoty z zastosowaniem prostych wskazówek lub zasad (dostosowaniem się do nich);
  • dużo pojękuje lub płacze;
  • nie jest zainteresowane zabawą.

Joan Luby doszła do wniosku, że psychiatrzy rozwojowi spodziewają się, że u dziecka z zaburzeniami emocjonalnymi wystąpią tzw. "symptomy maskujące" (m.in. ból głowy i brzucha) jednak wg niej wskaźnikiem depresji u przedszkolaków jest niemożność odczuwania radości czyli anhedonia.

Kolejna grupa amerykańskich badaczy wykazała, że depresja nasila się z pokolenia na pokolenie. Przeprowadzili oni badania opierając sie na losach trzech pokoleń. Rozpoczęli je w 1982 roku a trwały one ponad 20 lat. Naukowcy z Centrum Medycznego Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku (CUMC) wykazali, że ok. 60% dzieci, u których we wcześniejszym pokoleniu ktoś cierpiał na depresję ma również jej objawy. Stwierdzili oni, że takich dzieci jest dwa razy więcej niż tych, u których nikt z rodziny wcześniej nie chorował na depresję.

Opisując wyniki badań naukowcy stwierdzili, że u dzieci z dwupokoleniowym występowaniem depresji w wieku przedpokwitaniowym występują zaburzenia lękowe, które następnie w wieku dojrzewania przechodzą w depresję. Zjawisko to było już obserwowalne w pokoleniu rodziców tych dzieci.

Problemy młodzieży[edytuj | edytuj kod]

Dzieci z zaburzeniami psychicznymi czasami trafiają na oddziały szpitalne, m.in. na oddział psychiatrii dzieci i młodzieży w Wojewódzkim Specjalistycznym Zespole Neuropsychiatrycznym w Opolu. Anna Kleinwechter, lek. medycyny specjalista psychiatrii dziecięcej, ordynator w/w oddziału powiedziała, że trafiające do jej placówki dzieci przede wszystkim boją się. "Nie umieją powiedzieć czego. Czasem nawet nic dramatycznego nie zdarzyło się w ich życiu, nie mieli problemów szkolnych ani rodzinnych. Lęk spadł na nich z dnia na dzień" - dodała.

Rodzice jednej z pacjentek zdziwili się gdy ich córka poprosiła, aby odwieźli ją do szkoły. "Powiedziała, że boi się chodzić po ulicy. Boi się autobusu, ludzi, kolegów" - opowiadała matka dziewczynki. Po rozmowie z matka okazało się, że córka bała się szkoły a przede wszystkim lekcji matematyki. Strach był tak duży, że dziewczynka mdlała i wymiotowała przed zajęciami a lęk przed pójściem do szkoły wywoływał u niej histerię. Rodzice wspominali jak kłócili się z córką. "Byłem wściekły na Ewę, że zamyka się w pokoju i słucha tej swojej beznadziejnej muzyki" - mówił ojciec dziewczynki. Krzyczał na nią, że jest leniem i nie skończy szkoły.

"Płakałam i prosiłam mamę, żeby zadzwoniła do nauczycielki. Mama dzwoniła. Zostawałam w domu pod kołdrą. A strach zostawał razem ze mną. Moi rodzice przegapili moment, w którym wszystko się zaczynało. Oni złościli się na mnie, że nic nie robię. Ja krzyczałam, żeby się wynosili, że to nie jest ich życie, żeby dali mi spokój. Ale nie byłam taka zła codziennie. Mogli poczekać na mój lepszy czas i wtedy ze mną porozmawiać" - opowiadała małoletnia pacjentka. Dziewczyna całymi dniami leżała w swoim pokoju i słuchała "smętnej" muzyki. W końcu razem z rodzicami postanowiła, że udad się do psychologa.

Rodzice najczęściej nie są w stanie zrozumieć dlaczego to właśnie ich dziecko dotknęła choroba. "Pani psycholog powiedziała, że to my wpędziliśmy w chorobę nasze ukochane dziecko. Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba" - mówił ojciec dziewczynki. Jednak dr Robert Naumiuk twierdzi, że rodzice "muszą jednak zrozumieć, że depresja nie jest karą, a oni nie są winnymi".

Jednak nie wszyscy rodzice udają się z dziećmi do lekarza. Starają się najpierw zmusić dziecko do nauki. Placówki edukacyjne również nie zwracają uwagi na takie dzieci, które są ciche, nieagresywne i bezkonfliktowe. "A potem jest wielkie zdziwienie: taki miły, cichy uczeń, a skoczył z dziesiątego piętra" - stwierdza dr Hanna Witkowska-Ulatowska, specjalista psychiatrii dzieci i młodzieży.

Gdy u dziecka zostanie stwierdzona depresja i jest ono leczone psychiatrycznie szkoły wówczas odsuwają sie od problemu. "Takie dzieci uważane są za nieprzewidywalne. Nie wiadomo, jak z nimi postępować. Najlepiej więc się ich pozbyć" - powiedziała Katarzyna Okulicz-Kozaryn, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Warszawie.

Tomek (18 l.), uczeń liceum usłyszał w szkole, że powinien przenieść się do zawodówki ponieważ jest narkomanem, gdyż ma rozszerzone źrenice. "Mój syn nie sprawiał kłopotów. Wychowawczyni i pedagog szkolny doskonale wiedzieli, że przyjmuje silne leki. Po prostu chciano, by odszedł" - opowiadała mama Tomka, u którego stwierdzono tzw. depresję dwubiegunową. Przed trafieniem do szpitala chłopak nie zdał do następnej klasy. Miał problemy z pamięcią - nie potrafił powtórzyć tego co przeczytał. Pojawiły się u niego problemy z mobilizacją do jakiegokolwiek działania. Zaczął długo spać, nie odbierał telefonów i przestał kontaktować się ze znajomymi.

"Chłopcy w wieku 16-17 lat gorzej radzą sobie z depresją niż dziewczynki" - stwierdziła dr Kleinwechter. Dziewczynki rozmawiają z nauczycielkami i pedagogami szkolnymi. Chłopcy najczęściej zamykają się.

"W klasie przeważali faceci, nikt nie okazywał słabości, żeby nie narazić się na obelgi i nie zostać lamusem" - mówił Piotrek Górski, uczeń szkoły samochodowej. Wspomina on, że gdy miał pierwszy raz spotkać się z psychiatrą to wstydził się: "Chciałem uciec przed sobą, bo nie mogłem znieść tego, jaki jestem".

Cierpiące na depresję dzieci twierdzą, że w chorobie pomaga posiadanie jakiejś pasji. Tomek pisze powieść fantasy.

"Mnie pomaga gra na gitarze, a ostatnio narty" - mówiła Beata (17 l.), uczennica krakowskiego liceum. Ona również napisała książkę. Kiedyś gdy nie miała z kim porozmawiać na stronie internetowej dla osób o skłonnościach samobójczych napisała: "W Wigilię siedziałam w oknie i patrzyłam na inne okna, w których paliły się lampki na choince. Zastanawiałam się, dlaczego moja rodzina nie potrafi się kochać, dlaczego rodzice cały czas się kłócą. Patrzyłam i po policzkach płynęły mi łzy".

"Nie ma sensu szukać winnych depresji dorastającego dziecka. Trzeba mu po prostu pomóc przetrwać najtrudniejszy w życiu okres, gdy zadaje sobie najważniejsze pytania: czy jestem atrakcyjny? kim będę? czy sobie poradzę? Chodzi o to, by dzieci odpowiedzi na te pytania nie szukały na internetowej stronie dla samobójców" - stwierdziła prof. Irena Namysłowska.

Źródła[edytuj | edytuj kod]