Przejdź do zawartości

2009-01-19: Kenia na krawędzi głodu

Z Wikinews, wolnego źródła informacji.
Afryka
poniedziałek, 19 stycznia 2009

Kenii grozi klęska głodu. Zdaniem władz za niedobór żywności w państwie, które dotychczas wyróżniało się względną stabilnością ekonomiczną i polityczną, odpowiadają niedawne susze pustoszące uprawy we wschodniej i centralnej części kraju. Jednakże w opinii wielu, winę za obecną sytuację ponoszą politycy na czele z prezydentem Mwai Kibaki.

Najbliższe tygodnie będą kluczowe dla około 10 milionów Kenijczyków, bezpośrednio zagrożonych niedostatkiem żywności. Wśród nich znajduje się 1.5 miliona dzieci, dla których jedynymi posiłkami były często te dostarczane przez szkoły. Rosnące ceny spowodowane klęską nieurodzaju postawiły dalsze funkcjonowanie programu szkolnego dożywiania pod wielkim znakiem zapytania. Dodatkowo zagrożone są fundusze przeznaczone na pomoc dla najbiedniejszych obywateli, których liczbę kenijski dziennik Daily Nation obliczył na ponad 2.5 miliona.

Starając się ustabilizować rosnącą panikę, rząd ogłosił w piątek zakup pięciu milionów worków kukurydzy. Wraz ze zniesieniem taryf importowych, władze obiecują dostarczenie farmerom znacznych ilości nawozów oraz nowego sprzętu, dzięki któremu rozdrobnione rolnictwo ma przynosić większe plony w przyszłych latach. Jeden z najpopularniejszych ministrów w obecnym gabinecie, William Ruto, zapewnił, że "rząd w porozumieniu z partnerami przeprowadza właściwe oszacowanie strat w tej kryzysowej sytuacji".

Chociaż wszyscy ministrowie rządu za niedobór żywności na rynku zgodnie winią nieprzychylną pogodę, to niezależni eksperci początki obecnego kryzysu upatrują w napiętej sytuacji politycznej w pierwszych miesiącach minionego roku. W listopadzie 2007 roku w Kenii odbyły się wybory prezydenckie, wygrane przez dotychczasowego prezydenta Mwai Kibaki. Jednakże zdaniem międzynarodowych obserwatorów prawdziwym zwycięzcą został Raila Odinga, lider opozycji. Spór polityczny szybko przekształcił się w walki plemienne, które doprowadziły do śmierci półtora tysiąca osób, a ponad 300 tysięcy zmusiły do porzucenia swoich domów. W czasie walki spłonęło wiele upraw, co w naturalny sposób doprowadziło do niedoboru żywności.

W kwietniu 2008 roku opozycja porozumiała się z obozem prezydenckim. W rezultacie powstał rząd jedności narodowej, składający się z rekordowej liczby 40 ministrów i 52 ministrów pomocniczych. Pensja każdego z członków gabinetu waha się od 15 tysięcy dolarów do ponad 20 tysięcy dolarów, co w porównaniu z zarobkami przeciętnego obywatela – zdaniem BBC większość Kenijczyków egzystuje za mniej niż dolara dziennie – rodzi coraz większy sprzeciw ulicy. Obecna klęska nieurodzaju może jedynie spotęgować to niezadowolenie.

To jak rząd poradzi sobie z brakiem żywności zadecyduje o przyszłości kraju. Niegdyś uznawana za przykład stabilności w niespokojnej Afryce, Kenia ukazała swoje prawdziwe oblicze w pierwszym kwartale ubiegłego roku, kiedy niewiele brakowało do wybuchu wojny domowej. Niestety pierwsze działania ekipy rządowej nie nastrajają pozytywnie. Już wiadomo, że zapowiadana ilość importowanej żywności nie wystarczy, by skutecznie wyżywić wszystkich potrzebujących. Co więcej, próba sprzedaży prywatnym firmom licencji na bezcłowy import kukurydzy nie przyniosła żadnych rezultatów. Na chwilę obecną zakontraktowano zakup jedynie 50 tysięcy ton.

Pomimo niezdarności polityków, Kenia ma szansę obronić się przed nadchodzącą falą głodu. Już sam fakt, że władze dobrowolnie poinformowały o niedostatku żywności na rynku świadczy o profesjonalnym potraktowaniu problemu. W porównaniu z Zimbabwe, gdzie tysiące ludzi umiera z głodu przy milczeniu władz, działania gabinetu w Nairobi są godne naśladowania. Również drobne potknięcia na początku akcji ratunkowej nie muszą przekreślać całej rządowej pomocy.

Kluczem do sukcesu jest wspólne działanie całego rządu, który dotychczas nie potrafił mówić jednym głosem. Kłótnie doprowadziły do kryzysu, zgoda pomoże go przetrzymać.

Źródła

[edytuj | edytuj kod]