2008-04-25: Gdański szpital pozwie Lecha Kaczyńskiego?
Gdański szpital chce pieniędzy od prezydenta. W zeszłym roku przez 71 dni karetka czuwała w pobliżu Lecha Kaczyńskiego podczas jego urlopu na Helu. Szpital wystawił rachunek na 214 tysięcy zł, ale zapłaty nie otrzymał.
Spór dotyczy karetki z załogą, która była przeznaczona do wyłącznej dyspozycji Kaczyńskiego. Rozstrzygnie go warszawski sąd, do którego w najbliższych dniach trafi pozew szpitala.
Z jednej strony na sądowej ławie zasiądą szefowie szpitala, a ich przeciwnikami - jak sami napisali w pozwie – mają być prezydent Rzeczpospolitej Polskiej oraz przedstawiciele Biura Ochrony Rządu.
"Szpital ma długi, jest w złej kondycji finansowej. Dlatego zapadła tam decyzja, aby domagać się spłaty rachunków co do złotówki" - tłumaczył urzędnik resortu spraw wewnętrznych i administracji. "Koszt wyliczyliśmy na 214 tys. zł. Tylko że tych rachunków nikt nie chce szpitalowi pokryć. Powiększają one straty szpitala" - mówił pracownik szpitala.
Obecne kierownictwo resortu wywodzące się z Platformy Obywatelskiej nie ma zamiaru ułatwiać życia urzędnikom podległym Lechowi Kaczyńskiemu i zdecydowanie odmówiło zapłacenia rachunków.
Powód jest prosty: zgodnie z prawem koszty leczenia głowy państwa są refundowane w trakcie oficjalnych wizyt. A urlop oraz wyjazdy weekendowe, według wykładni prawników szpitala i resortu, do takich nie należą. Również Kancelaria Prezydenta nie ma zamiaru płacić. Szpital po raz pierwszy o spłatę długu zwrócił się już pod koniec 2006 r. Jednak urzędnicy kancelarii Lecha Kaczyńskiego zdecydowanie odmówili dokonania przelewów.
"Kancelaria nie widzi podstaw ponoszenia kosztów wynikających z przesłanych faktur" - uzasadniła odmowę w czerwcu 2007 r. wicedyrektor zespołu obsługi organizacyjnej prezydenta RP Ewa Wiśniewska.
"Dyrekcja szpitala ma obowiązek dbania o kondycję finansową placówki. Jeżeli nie będzie próbowała egzekwować tej kwoty, to naraża się na poważny zarzut naruszenia dyscypliny finansowej" - komentowała Wioletta Paprocka, rzeczniczka MSWiA.
W związku z zaistniałą sytuacją Kancelaria Prezydenta RP wydała oświadczenie następującej treści:
"W związku z pojawiającymi się nieścisłymi informacjami na temat zapewnienia opieki medycznej Prezydentowi RP podczas jego pobytu na Półwyspie Helskim informujemy, że karetka reanimacyjna nigdy nie stacjonuje na terenie ani w pobliżu rezydencji Prezydenta RP. Jest ona obecna – zgodnie z obowiązującymi przepisami - jedynie podczas lądowania. Poza tym karetka funkcjonuje normalnie w szpitalu, do którego należy i służy pacjentom. Nigdy nie jest przeznaczona do wyłącznej dyspozycji głowy państwa. Szpital jest jedynie informowany o obecności osoby chronionej przez BOR i ewentualnej konieczności zapewnienia jej pomocy medycznej. Do tej pory karetka nigdy nie była wzywana.
Zabezpieczenie medyczne w zakresie dotyczącym Prezydenta RP, marszałków Sejmu i Senatu oraz Prezesa Rady Ministrów w miejscu ich stałego lub czasowego pobytu na terenie kraju jest realizowane na zlecenie odpowiedniej komórki Biura Ochrony Rządu. Należy podkreślić, że wchodzi to w zakres obowiązków BOR podległego MSWiA a nie Kancelarii Prezydenta RP. Podstawą prawną do tych działań podejmowanych lub zlecanych przez odpowiednie placówki medyczne podległe ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji jest ustawa z dnia 31 lipca 1981 roku z późniejszymi zmianami o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe".
Źródła
[edytuj | edytuj kod]- Artykuł wykorzystuje materiał pochodzący z serwisu e-Polityka.pl (więcej informacji).
- Archiwum Kancelarii Prezydenta RP – Oświadczenie Kancelarii Prezydenta RP – www.prezydent.pl, 24 kwietnia 2008