Przejdź do zawartości

2007-08-20: Ewa Junczyk-Ziomecka: akcja „Sprzątanie Bałtyku”

Z Wikinews, wolnego źródła informacji.
poniedziałek, 20 sierpnia 2007
Ewa Junczyk-Ziomecka

18 sierpnia 2007 roku Podsekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP Ewa Junczyk-Ziomecka była gościem Kuriera TVP3. Rozmowa dotyczyła akcji „Sprzątanie Bałtyku”, nad którą patronat objął prezydent Lech Kaczyński.

Międzynarodowe Sprzątanie Bałtyku w tym roku przebiegało pod hasłem „Sprzątać morze każdy może”. Projekt ruszył jednocześnie w dziewięciu nadbałtyckich krajach, a jego organizatorem była Fundacja „Nasza Ziemia” przy współpracy z Biurem Inicjatyw Społecznych Kancelarii Prezydenta RP. Wsparcia tej inicjatywie udzieliła Minister Ewa Junczyk-Ziomecka, czynnie angażując się w jego medialną promocję.

Katarzyna Karnaszewska: Prezydent Lech Kaczyński objął patronat nad wielkim sprzątaniem Bałtyku. Chyba to znaczy, że sytuacja jest bardzo poważna. Proszę powiedzieć, czy Bałtyk to już śmietnik, czy dopiero jesteśmy na tej najgorszej drodze, żeby śmietnikiem się stał?

Ewa Junczyk-Ziomecka: Myślę, że to jest dobra wiadomość, a nie zła, że sprzątanie Bałtyku odbywa się pod patronatem Prezydenta.

Dobra – tylko to oznacza, że sprawa jest bardzo poważna...

Popatrzyłabym na to inaczej. Mianowicie ekologia, ochrona środowiska jest sprawą – tak, jak powiedział przed chwilą gość Państwa – nas wszystkich, dlatego że jeżeli mówimy „sprzątanie Bałtyku” to wydaje nam się, że to się dzieje tylko nad Bałtykiem. Nie, to się dzieje także w Warszawie, w Krakowie, w małych miejscowościach, przez które przepływają małe rzeczki, które wpadają potem do Wisły lub do Odry, a te duże rzeki płyną do Bałtyku.

Czyli wszystko, co wrzucimy do rzeczki, od strumyczka w górę znajdzie się w Bałtyku?

Z całą pewnością, ale tak naprawdę chodzi o edukację ekologiczną, dlatego, że jest takie powszechne przekonanie, że oczywiście chcielibyśmy, żeby było ładnie, żeby pachniało i żeby woda była czysta i powietrze też. To oczywiście jest marzenie każdego z nas.

Ale musimy o to zadbać. Lubimy morze, lubimy nad nim wypoczywać.

To prawda, ale nam się wydaje, że to inni za nas załatwią, a tak naprawdę chodzi o to, żeby w momencie, kiedy nasze dzieci czy wnuki liżą loda, to żeby ten patyczek, który zostaje, nie lądował potem ani w rzece, ani w trawie, tylko żeby było miejsce, gdzie można go wyrzucić. Kiedy ktoś pali papierosa, to chodzi o to samo. Muszę powiedzieć, że ciągle widzę, że jest za mało takich prostych rzeczy jak śmietniczka albo jak toaleta. Dlaczego tak wiele osób idzie za wydmy ze swoim dzieckiem, żeby dziecko zrobiło siusiu? Dlatego, że nie ma innego miejsca.

Właśnie, a może to wynika z tego, że polskie plaże to są plaże publiczne. Na Zachodzie w większości plaże są zagospodarowane, płacimy oczywiście za leżaki, płacimy za parasole, ale dzięki temu jest czystko, ktoś sprząta, ktoś zbiera śmieci, są śmietniki, są toalety, są prysznice...

Myślę, że w gruncie rzeczy chodzi o to, żeby każdy z nas, ale także władze samorządowe, nie tylko organizacje pozarządowe, które ze swojego przesłania i zadania zajmują się ochroną środowiska – żebyśmy my wszyscy mieli to poczucie.

Jak to zrobić?

Badania opinii publicznej, które zostały zrobione niedawno, kilkanaście dni temu, pokazały ciekawą rzecz – mianowicie, że świadomość społeczna w sprawie ochrony środowiska jest dzisiaj gorsza, niż była w latach 90. Dziwne, prawda? Otóż ponad 70%, 78% badanych w latach 90. było zaniepokojonych stanem środowiska. A dzisiaj – 59%.

To jest ten stan, że jesteśmy zaniepokojeni, ale nic z tym nie robimy. No tak, ale nie jesteśmy zaniepokojeni i np. segregujemy śmieci w domu, nie wrzucamy niedopałków do strumyków.

Wie Pani, to się zaczyna od małego dziecka. Pamiętam, kiedy mój mały syn chodził do szkoły podstawowej w Stanach Zjednoczonych, to tam już w trzeciej klasie dzieci robiły plakaty pod hasłem „Utrzymanie czystości w moim mieście”. Mój syn potem chodził z takim plakatem. Była parada dzieci, trzecia klasa szkoły podstawowej, parada dzieci po tym miasteczku pod hasłem: „Utrzymujmy czystość w naszym miasteczku”. W piątej klasie to samo. Potem w gimnazjum i w liceum to się powtarza. Kiedy wróciliśmy do Polski, to mój syn odruchowo schylał się, kiedy widział papierek po cukierku. Nie wiem, czy on się dzisiaj schyla. To się zaczyna jakby od momentu, kiedy dzieci idą do szkoły. To sprzątanie Bałtyku jest wspaniałą akcją.

Jak ono będzie przebiegać dziś?

Dziś będziemy mieć wielki happening na Wybrzeżu, ale nie tylko Wybrzeże, bo na przykład gmina miasta w Zakroczymiu dzisiaj sprząta pas kilkudziesięciokilometrowy wokół Wisły. To miasto, dowiedziawszy się, że jest taki dzień sprzątania Bałtyku, dołączyło się do tego, czyli to w gruncie rzeczy nikt im nie kazał. Chodzi o to, żeby zareagować.

Proszę powiedzieć, bo przecież nie tylko Polska zanieczyszcza Bałtyk, czy inne kraje włączają się w jakiś sposób w podobną akcję?

Po raz pierwszy Fundacja „Nasza Ziemia” zwróciła się – dziewięć krajów jest wokół Bałtyku, prawda? – do tych krajów, żeby to zrobić razem. Dzisiaj się okaże, czy zrobiliśmy to razem czy nie. Cieszę się, że to wychodzi z Polski, bo to wychodzi taka wrażliwość i troska o jakieś tam nasze wspólne dobro.

Będzie też spotkanie przedstawicieli tych dziewięciu krajów, niestety nie nad morzem, tylko w Krakowie.

Ale to nic nie szkodzi. To właśnie pokazuje, że to nie jest jakaś lokalna akcja gdzieś na północy Polski, ale ona jest także na południu, na wschodzie i na zachodzie. Wydaje mi się, że to jest początek i jeżeli możemy to robić razem... Ale to nie jest tylko happeningowe wydarzenie, to jest poważniejsza sprawa, oczywiście.

To jest kwestia świadomości i też pewnie fizycznego sprzątania. Dzisiaj pewnie wiele osób będzie fizycznie zbierało papierki na plaży, bo o to też chodzi.

Tak, ale chodzi też o to, żeby jutro ich nie wyrzucać odruchowo. Chodzi też o to, żeby były oczyszczalnie ścieków. Chodzi o wiele różnych spraw, które nie są wydarzeniem dzisiejszym, jednorazowym, tylko toczą się przez cały rok.

Źródła

[edytuj | edytuj kod]