2007-08-02: Letnie wzmożenie walk w Czeczenii
W swym pierwszym wystąpieniu do mieszkańców Czeczenii, promoskiewski prezydent Ramzan Kadyrow ogłosił 9 lipca, że walki zostały „ostatecznie i nieodwracalnie” zakończone, a Czeczenia stała się „najbardziej stabilnym regionem na Kaukazie Północnym”.
Jednak jeszcze tego samego dnia rebelianci dokonali ataku na rosyjski konwój wojskowy w górskim regionie Wedeno w południowo-wschodniej Czeczenii. Wysadzili uzbrojony pojazd wojskowy, eskortujący grupę ciężarówek z żołnierzami, a następnie ostrzelali ich. Według oficjalnego raportu trzech żołnierzy zginęło, a pięciu zostało rannych.
Kilka dni wcześniej grupa żołnierzy badająca pola minowe niedaleko wioski Agishty, w tym samym regionie, także została zaatakowana. Jeden z nich zginął, kilku zostało rannych.
„Ostrzały i ataki zdarzają się często, zwłaszcza ostatnio” – powiedział 44-letni Askhab Mukujew z Wedeno. „Dla przykładu w poprzednim tygodniu partyzanci ostrzelali budynek administracji dystryktu i kwaterę główną Batalionu Południe (specjalne jednostki podległe rosyjskiemu ministrowi spraw wewnętrznych, rekrutujące żołnierzy wśród miejscowej ludności – przyp. red.). Atakowani są także urzędnicy służb bezpieczeństwa i wojskowi. Tyle, że władze o tym nie mówią. Lokalne siły bezpieczeństwa pojawiają się tu od czasu do czasu. Odcięli część lasu i rozpoczęli przeczesywanie terenu. Oczywiście zostali zaatakowani przez powstańców, po czym oddziały sił bezpieczeństwa rzuciły się do gwałtownego odwrotu, zabierając swych zabitych i rannych. Zaatakowali następnie ten obszar artylerią oraz z powietrza” – relacjonował Mukujew.
Ludzie tutaj mówią, iż w ostatnich tygodniach powstańcy są na tyle zuchwali, że pojawiają się w wioskach w większych grupach, nie napotykając na jakiekolwiek opór ze strony sił bezpieczeństwa.
9 lipca rosyjscy dowódcy ogłosili, iż jednostki ministerstwa spraw wewnętrznych w Czeczenii zostały postawione w wyższy stopień gotowości.
Jeden z urzędników ministerstwa, przekazał poufnie agencji Institut for War and Peace Reporting, że jest poważnie zaniepokojony pogarszającą się sytuacją w republice. Powiedział, iż lider separatystów – Doku Umarow – otrzymał kilka tygodni temu dużą sumę pieniędzy z zagranicy, a bojownicy nabyli 400 policyjnych mundurów. W rezultacie grupki partyzantów w policyjnych przebraniach krążą nocami, podkładają bomby przy drogach, głównie w górzystych regionach Czeczenii. „Pod pretekstem sprawdzenia dokumentów, zatrzymują pojazdy i zabijają przedstawicieli sił bezpieczeństwa” – dodał.
Wzmożenie aktywności rebeliantów nie ogranicza się jedynie do górzystego południa. Rankiem 6 lipca, funkcjonariusze policji w Oktyabrskoe – dzielnicy stolicy Czeczenii Groznego, otoczyli dom, gdzie znajdował się partyzant i silnie go ostrzelali. Następnie przypuścili szturm na dom, w czasie którego jeden policjant zginął, jeden został ranny, a rebeliant wysadził się w powietrze granatem.
Poza Czeczenią, sytuacja również nie napawa optymizmem. 6 lipca w sąsiedniej Inguszetii, dziesiątki partyzantów zaatakowały bazę wojskową, w której stacjonował regiment rosyjski. Ostrzeliwali go przez 20 minut, następnie wycofali się i zniknęli. Nie było informacji na temat jakichkolwiek ofiar.
Kwatery główne straży granicznej w głównym mieście Inguszetii – Nazranie – także zostały zaatakowane na przełomie czerwca i lipca.
W opinii anonimowego lokalnego analityka politycznego, eskalacja przemocy obecnego lata sugeruje skoordynowany plan rebeliantów wzmożenia ich aktywności. „Cokolwiek by nie mówiono w Moskwie czy Groznym, że w szeregach powstańców panuje chaos i zamieszanie oraz że cierpią oni na brak ludzi i nie są zdolni do przeprowadzenia dużych operacji, to ostatnie wydarzenia wskazują, mówiąc delikatnie, że takie opinie są mylne” – powiedział.
„Zbrojny opór w Czeczenii i sąsiednich regionach wciąż istnieje i stanowi poważną siłę. Wojskowi i polityczni liderzy w Moskwie wpadli w sidła swych własnych oświadczeń jakoby walki zostały zakończone i bojownicy nie stanowią już realnego zagrożenia. Myślę, że prędzej czy później separatyści dadzą odczuć swą obecność. I zrobią to z hukiem” – stwierdził analityk.
Liczba rebeliantów lojalnych Umarowi nie jest wyraźnie określona. Kilka miesięcy temu rosyjski zastępca ministra spraw wewnętrznych – Arkady Jedelew szacował, że istnieje 37 aktywnych „bandyckich grup” w Czeczenii, w łącznej sile około 450 ludzi. Prezydent Kadyrow powiedział, że jedynie kilkudziesięciu bojowników pozostało w górach i obiecał „zniszczenie ich w przeciągu kolejnych kilku miesięcy”.
Źródła
[edytuj | edytuj kod]- Artykuł wykorzystuje materiał pochodzący z serwisu e-Polityka.pl (więcej informacji).