2007-12-30: Wywiad z Andrzejem Stelmachowskim - doradcą Prezydenta RP

Z Wikinews, wolnego źródła informacji.
niedziela, 30 grudnia 2007
Andrzej Stelmachowski

Andzej Stelmachowski - marszałek Senatu RP I kadencji w latach 1989-1991. Minister edukacji narodowej, podczas II wojny światowej żołnierz AK, w latach PRL opozycjonista. Obecnie doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Serwis Wikinews przedstawia wywiad przeprowadzony z prof. Stelmachowskim, a opublikowany w serwisie [www.prezydent.pl Prezydent.pl], na temat wprowadzonej właśnie Karty Polaka. Jest to dokument, którego zadaniem będzie poświadczenie przynależności posiadacza karty do narodu polskiego mimo braku obywatelstwa.


W dniu 7 września uchwalono ustawę o Karcie Polaka, 22 września Pan Lech Kaczyński, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście ją podpisał. W czym może być ona pomocna Polakom na Wschodzie i dlaczego została uchwalona?
Są przyczyny długofalowe i krótkofalowe. Ostatecznym bodźcem jest wejście Polski do grupy Schengen, co powoduje trudności wizowe. W momencie, gdy grupa Schengen będzie decydowała o pewnych zasadach wizowych, w tym również o ich koszcie, powstał problem utrzymania więzi z naszymi rodakami, którzy dotychczas przyjeżdżali na zasadach ulgowych. Otóż Karta Polaka przewiduje tutaj możliwość albo zwolnienia z wizy, albo refundacji, jeżeli już była zapłacona. To był element ostatecznie przyśpieszający. A jeśli chodzi o problemy długofalowe, to one pojawiły się w momencie, kiedy ruchy demograficzne stały się tak silne, że wobec wyjazdu znacznej ilości fachowców do krajów zachodnich, zaczęto odczuwać braki na rynku krajowym i w związku z tym wynikła prosta sprawa. Jeżeli mamy przyjmować ludzi z zagranicy chcących u nas pracować, to lepiej dajmy pierwszeństwo naszym rodakom ze Wschodu. Stąd jednym z ważniejszych postanowień Karty Polaka jest otwarcie rynku pracy. Polacy zza wschodniej granicy mogą podejmować pracę w Polsce bez osobnych zezwoleń. Mało tego, jeżeli ktoś bardzo pragnie, może zakładać własne przedsiębiorstwa na terenie Polski. Są także daleko idące ułatwienia edukacyjne. Nasi rodacy, nawet ci, którzy nie mają obywatelstwa polskiego, będą mogli podejmować naukę i studia na takich warunkach jak obywatele polscy, a więc bez większych opłat, np. z tytułu czesnego. W ustawie znalazł się nawet przepis, który wywołał mój uśmiech – możliwość bezpłatnego wstępu do muzeów czy bibliotek. Chodzi o to, żeby stworzyć zachętę do głębszego zainteresowania się kulturą polską. Widać więc, że ustawa ma takie nastawienie, by silniej związać naszych rodaków z krajem, a jednocześnie spłacić wobec nich pewien dług natury moralnej – chodzi przecież o ludzi ze wschodu, którzy bardzo często mieli obywatelstwo polskie – oni lub ich ojcowie czy dziadowie, a utracili je bez swojej woli w wyniku przesunięć granic czy innych wydarzeń, które odbywały się poza nimi i które były jedną z trudniejszych kart naszej historii. Oczywiście, jest koncepcja, żeby Kartę Polaka rozszerzyć na cały świat – osobiście będę o to walczył. Niemniej jednak na razie chodziło o to, żeby zabezpieczyć prawa tych rodaków, którzy potrzebują pomocy już dziś.
Panie profesorze, prace nad wprowadzeniem Karty trwały ponad dziesięć lat. Dlaczego tak długo?
Były pewne projekty – najstarszy senacki pochodził sprzed kilkunastu lat, ale podobnie jak przy sprawach repatriacyjnych, były ogromne opory i jednym z poważniejszych argumentów, które podnosili przeciwnicy, była skala bezrobocia w Polsce. Obawiano się, że odwiedzać nas będą ludzie masowo i my z tak dużą rzeszą imigrantów sobie nie poradzimy. W rezultacie ustawa repatriacyjna, jaką w końcu uchwalono, była bardzo okrojona. Do tego też trzeba wrócić. Najlepszy dowód, że obejmuje tylko osoby przyjeżdżające z azjatyckich terenów byłego Związku Radzieckiego, podczas gdy chęć przyjazdu zgłaszają ludzie mieszkający bliżej Polski. Nie bez znaczenia jest to, że wśród polityków jest pewna grupa ludzi o nastawieniu nazwałbym kosmopolitycznym, którzy są przeciwni jakimkolwiek przywilejom dawanym na zasadzie narodowościowej z tym też trzeba się liczyć. Są ludzie, którzy mówią – „chcemy być Europejczykami” i w ich przypadku nie ma mowy o podkreślaniu polskości. Ja jestem przeciwny takiej postawie. Ale ona istnieje i daje znać o sobie.
Czy Karta Polaka rozwiąże wszystkie problemy Polaków na Wschodzie?
Oczywiście, że nie. Nie rozwiązuje problemów repatriacji – to jest osobne zagadnienie. Mam nadzieję, że nowelizacją tej ustawy będzie rozważana w nieodległej przyszłości. Ponadto jest jeszcze problem obywatelstwa polskiego. Prace nad ustawą o obywatelstwie polskim się finalizują. Trzeba tutaj odejść od zasady jednego obywatelstwa, podczas gdy wielu ludzi jest w takiej sytuacji życiowej, że nie mogą się wyrzec tego z bardzo wielu przyczyn. Europa w ogóle przechodzi na koncepcję wielorakiego obywatelstwa. Specjalna konwencja europejska o obywatelstwie z 1997 roku na ogół sprzyja tej koncepcji, proponując dodatkowo pewne rozwiązania, np. sprawę służby wojskowej, zobowiązań podatkowych wobec danego państwa. Myślę, że polska ustawa o obywatelstwie też rozwiąże takie problemy i otworzy drogę wielu naszych rodakom do uzyskania obywatelstwa polskiego na Wschodzie, i na Zachodzie.
Jak Pan profesor przewiduje, ilu Polaków na Wschodzie może skorzystać z Karty Polaka?
Bardzo trudno powiedzieć. Może być bardzo duże zainteresowanie Kartą Polaka i to wywoła masową reakcję, ale będzie to tez zależało od praktyki konsulatów. Jeżeli w szerszej mierze będą one zwalniały z opłat wizowych, to ludzie mogą nie mieć potrzeby uzyskiwania Karty. Jeżeli będą miały nastawienie nieco bardziej fiskalne, to niewątpliwie przyśpieszą jej przydzielanie. Dla przykładu, dostałem informację, że Finlandia jest zdumiewająco liberalna w sprawach wizowych, chociaż należy do krajów grupy Schengen. Ich konsulat w samym tylko Petersburgu wydał w zeszłym roku 400 tys. bezpłatnych wiz, wychodząc z prostego założenia, że nie należy utrudniać przyjazdu z zagranicy, bo ci ludzie i tak zostawią więcej pieniędzy w Finlandii niż gdyby im tego odmówiono. Przy czym główne kraje przyjazdowe to są Estonia i Rosja.
Czy Rada ds. Polaków na Wschodzie poradzi sobie ze wszystkimi problemami Polonii, szczególnie tymi dotyczącymi np. unieważnienia Karty bądź jej odmowy?
Rada poradzi sobie. Gdyby odmów i spraw spornych było dużo, to jest rzeczą oczywistą, że będzie się rozrastało biuro tejże Rady. Niektórzy mówią, że Rada ma przeciwstawiać się biurokracji – to jest niemożliwe. Ktoś musi przygotowywać materiały na jej posiedzenia. Sama Rada ze swego natchnienia nie będzie mogła załatwiać zbyt wielu spraw. Kwestią zasadniczą jest tylko to, ilu referentów będzie potrzebnych do rozstrzygania spraw spornych.
Czy są takie punkty w ustawie o Karcie Polaka, które Pana szczególnie zadawalają?
Na przykład rzecz, która może trochę kosztować, ale jest to obietnica ustawowa - pokrycia kosztów leczenia, jeżeli ktoś nagle zachoruje lub ulegnie wypadkowi. Nie lekceważmy tego przepisu. Takie przypadki zdarzają się i to wcale nierzadko, i do tej pory nasza organizacja, czyli „Wspólnota Polska”, musiała pokrywać koszty leczenia rodaków. Wydaje się, ze jest to nienormalna sytuacja. Myślę również, że ułatwienia edukacyjne pozwalają uratować polską tożsamość młodszego pokolenia. To jest bardzo ważne. Elementy edukacyjne należy rozbudowywać, co należy już do innych przepisów – o systemie oświaty. Uważam też, że nie powinno tak być, że nauczyciele uczący społecznie polskiego gdzieś w Rosji czy na Ukrainie muszą to robić albo bezpłatnie, albo z nieregularnych datków rodziców. Ci nauczyciele są godni najwyższego szacunku. Ale brak wsparcia dla nauczycieli miejscowych jest luką do wypełnienia.
Były głosy sprzeciwu, że Karta Polaka obejmuje tylko Polaków ze Wschodu, próbowano to podczas obrad Sejmu wyrazić bardzo głośno…
To prawda. Była wniesiona poprawka, która zmierzała do tego, ale nieszczęśliwie została połączona w jeden pakiet z innymi problemami, które budziły sprzeciw i w ten sposób słuszna poprawka nie przeszła. To nauka dla wszystkich posłów i senatorów, że nie należy robić poprawek w ramach pakietu. Lepiej rozdzielić sporne kwestie, bo w ten sposób da się je przegłosować. Tak też było z problemem upowszechnienia Karty. Nie będę ukrywał, że tam, gdzie byłem zapraszany na obrady komisji, bardzo zdecydowanie opowiadałem się za jej powszechnością. Myślę, że do tego dojdzie, tylko stopniowo. Decydujące były jednak naglące potrzeby wizowe, które nie dotyczyły krajów Unii Europejskiej ani Stanów Zjednoczonych. Poczucie nagłości istniało, ale w stosunku do Wschodu.
Czy może Pan profesor pokrótce scharakteryzować istotę ustawę o obywatelstwie, o której Pan już wspominał?
Najważniejsze punkty projektu, przynajmniej te, które zyskały aprobatę Pana Prezydenta, to są możliwości posiadania podwójnego obywatelstwa, czyli odejście od zasady jednego obywatelstwa. Oczywiście, wszyscy wiedzą, że są miliony ludzi, którzy mają podwójne obywatelstwo, ale jest to milcząco tolerowane i powodowało wiele komplikacji. To jest krok do przodu, bardzo istotny, z którym wiąże się szereg innych rzeczy, np. w chwili obecnej, jeżeli Pan Prezydent chce komuś nadać obywatelstwo polskie, to może żądać zwolnienia z dotychczasowego obywatelstwa. To był relikt starego systemu, że się uznaje jedno obywatelstwo – to oczywiście musi doprowadzić do zmian. Jest też rzecz, która może nie ma aż takiego znaczenia – to jest sprawa załatwienia pewnych spraw historycznych. Są trzy uchwały władz PRL, które nie tylko były krzywdzące, ale niekiedy haniebne, pozbawiające obywatelstwa polskiego całych grup. Do pierwszej grupy, którą pozbawiono obywatelstwa polskiego jeszcze w 1946 roku, należał generał Anders i 75 wyższych oficerów Armii Polskiej na Zachodzie. Przecież to byli nasi bohaterowie. To prawda, w końcu uchylono te przepisy. Ale kiedy? W stosunku do generała Andersa dopiero w 1989 roku, kiedy już się odbywały obrady okrągłego stołu. Druga grupa osób to te, które uzyskały zgodę hurtem na zmianę obywatelstwa polskiego na niemieckie – to dotyczyło kilkuset tysięcy ludzi, którzy powołując się na pochodzenie niemieckie, wyjeżdżali do Niemiec, zamieniając obywatelstwo polskie na niemieckie. Nieprawidłowość tej uchwały polegała na tym, że zwalniała również na przyszłość tych, którzy zechcą zamienić obywatelstwo - takich rzeczy się nie robi i to było jawnie sprzeczne z prawem. I wreszcie uchwała tzw. żydowska, która dotyczyła podobnej zamiany obywatelstwa osób wyjeżdżających do Izraela. Ta sprawa odbija się czkawką do dnia dzisiejszego, tym bardziej, że była uchwalona na fali pewnego przymusu sytuacyjnego, jaki wówczas stworzono. Dla porządku trzeba powiedzieć, że te uchwały uchylono, ale pozostają niestety ich skutki. Coś z tym trzeba zrobić. Wydaje się, że załatwienie tych spraw, nazwijmy je historycznymi, byłoby elementem zmian ustawowych. Pomijam szereg spraw kompetencyjnych, na przykład kwestii przywrócenia obywatelstwa polskiego, kto to powinien zrobić, itd. Są projekty ułatwienia nabywania obywatelstwa polskiego przez zasiedziałych cudzoziemców. Pan Prezydent nie postawił jeszcze kropki nad i, przepisy są w trakcie dopracowywania.
Ma Pan swoją wizję ustawy jako prawnik, Doradca Prezydenta RP, ale i prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Jaka to wizja?
Optymistyczna. W ciągu mojej długoletniej prezesury we Wspólnocie Polskiej przekonałem się, jak wielkie znaczenie ma wola polityczna. Jeżeli nie ma woli politycznej, to można bić głową o ścianę i nic z tego nie wychodzi. Dlaczego nie udała się ustawa repatriacyjna? Bo nie było zdecydowanej woli politycznej. W Karcie Polaka upatruję manifestację woli politycznej, jak gdyby wychylenia się ku naszym rodakom mieszkającym zagranicą. Jest to próba zadośćuczynienia ich potrzebom. Warto też zwrócić uwagę, że już w pierwszym okresie swych rządów, i premier, i prezydent odwiedzili na przykład Chicago jako centrum polonijne, czego poprzednicy nie czynili. To są pewne gesty, które się przekładają w postaci np. Karty Polaka, czy w przyszłości przepisów o obywatelstwie na rozwiązania praktyczne. Liczę, że następne kroki będą poszerzały zarówno uprawnienia z Karty Polaka, jak i załatwią wszystkie sprawy dotyczące obywatelstwa czy repatriacji, na przykład sposobów głosowania w wyborach przez Polaków mieszkających zagranicą. Myślę, że zrobiliśmy pierwszy krok, i można go potraktować jako zadatek do dalszych rozstrzygnięć.


Źródła[edytuj | edytuj kod]