2007-10-23: W Dolinie Chochołowskiej sześciu turystów zabiło młodego niedźwiedzia

Z Wikinews, wolnego źródła informacji.
wtorek, 23 października 2007
Niedźwiedź brunatny
Niedźwiedź brunatny

W Dolinie Chochołowskiej leśnicy Tatrzańskiego Parku Narodowego znaleźli w nocy z 20 na 21 października zwłoki nie mającego jeszcze 2 lat niedźwiedzia. O incydencie dowiedzieli się od policji, którą poinformował szpital w Zakopanem.

Do szpitala zgłosiły się dwie osoby, które stwierdziły, że rzucił się na nie niedźwiedź. Powiedziały, że go karmiły a on nagle ich zaatakował. Tłumaczyli się, że działali w obronie własnej.

"Twierdzili, że zaatakował ich niedźwiedź, ale obrażenia wcale nie wskazywały, by bronili się przed groźnym napastnikiem. Na ciele nie nosili żadnych śladów zębów czy pazurów. Kobieta miała obdarte opuszki palców, a mężczyzna obtarcia na przedramionach i udach. To niezbyt groźne obrażenia, wystarczyło je opatrzyć. Zachowanie turystów nie kwalifikowało się jako obrona konieczna przed groźnym drapieżnikiem. Mały niedźwiadek nie mógł wyrządzić im wielkiej krzywdy, a oni go zabili" - stwierdził dr Sylweriusz Kosiński, wicedyrektor szpitala w Zakopanem.

"Nie doszło nawet do agresywnego fizycznego kontaktu. Ten niedźwiadek miał przynajmniej pięciocentymetrowe pazury i gdyby zaatakował, nie skończyłoby się na otarciach. Mieliby porwane ubrania i byliby poranieni. Na ranach by się skończyło, bo ważący 46 kg niedźwiadek raczej nie mógł zagrozić życiu ludzi" - stwierdził Filip Zięba, specjalista ds. ochrony zwierząt, opiekujący się niedźwiedziami w Tatrzańskim Parku Narodowym.

Dolina Chochołowska
Dolina Chochołowska

Do zdarzenia doszło w okolicy Przełęczy Iwanickiej w Dolinie Chochołowskiej, w Tatrach w sobotę ok. godziny 17:00. Sześciu turystów spotkało młodego niedźwiedzia, którego zaczęli karmić. Policja później na miejscu zdarzenia znalazła resztki kanapek i słodycze. Zabite zwierzę miało ślady uderzeń kamieniami. Turyści stwierdzili, że porzucili tam jedzenie aby niedźwiedź uspokoił się i nie atakował ich. Powiedzieli oni, że po walce ze zwierzęciem, wrzucili je do potoku. Leśnicy są zdania, że niedźwiedź został ukamienowany. "Turyści schodzili z góry, gdy niedźwiadek wyszedł na szlak, i wtedy dali mu coś do zjedzenia. Atak niedźwiedzia jest tak szybki, że nikt nie wyciągnie kanapki z plecaka. To raczej karmienie spowodowało, że zwierzę nie chciało się od turystów odczepić. To jest podstawowa zasada, bo podając niedźwiedziowi choć kawałek chleba, czekolady lub jabłko, praktycznie skazujemy go na śmierć. Raz nakarmiony już się od ludzi nie odczepi, a jeżeli nie dostanie jedzenia, może stać się groźny. Wtedy z reguły ginie" - powiedział Filip Zięba.

Aby uniknąć kontaktu niedźwiedzi z resztkami pokarmowymi pozostawianymi przez ludzi schroniska i kontenery ze śmieciami w TPN ogrodzono elektrycznymi pastuchami. W parku nie umieszczono również koszy na śmieci.

Leśnicy byli poinformowani o tym, że w tym rejonie TPN widziano młodego niedźwiedzia ale nie było doniesień o jego agresywnym zachowaniu.

"Gdy widzimy niedźwiedzia, najlepiej się do niego nie zbliżać, nie robić zdjęć z fleszem. Głośno rozmawiajmy i dajmy zwierzęciu spokojnie odejść. Albo po prostu się wycofajmy" - stwierdził Filip Zięba. Dodał on również, że niedźwiadek wchodził właśnie w okres swojego dorosłego życia. "Zwierzęta te oddzielają się od matek w wieku dwóch-trzech lat, ale czasami zdarza się to, gdy mają zaledwie rok. To krytyczny okres w życiu młodego. Trudno zdobyć mu pokarm i wtedy najszybciej może się zainteresować pozostawianymi przez ludzi resztkami. Ci turyści mieli wyjątkowo dużo szczęścia, że niedźwiadek już się oddzielił od matki. Dziwię się, że widząc takiego malucha, nie pomyśleli, że gdzieś w pobliżu może być samica. Ona po prostu zrobiłaby z nich miazgę. Nigdy nie widziałem takiego braku wyobraźni" - stwierdził.

Niedźwiedź brunatny

Wicedyrektor TPN powiedział, że zdarzenie jest precedensem w historii Tatrzańskiego Parku Narodowego i "jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by turyści zabili młodego niedźwiadka".

Okoliczności zdarzenia bada policja. "Znamy już tożsamość czwórki turystów. Trwają ich przesłuchania w komisariacie. Dwóch jeszcze poszukujemy. Sprawę przekażemy do prokuratury" - poinformowała w niedzielę Monika Kraśnicka-Broś z Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.

Po przesłuchaniach stwierdziła ona, że sprawa jest nadal wyjaśniana ponieważ "wciąż jest wiele niejasności i wykluczających się relacji zdarzenia. Na pewno powołany zostanie biegły lekarz weterynarii, który ustali co było bezpośrednią przyczyną śmierci niedźwiedzia. Jeżeli okaże się, że ci ludzie przekroczyli granice obrony koniecznej, może im grozić do dwóch lat pozbawienia wolności".

W Tatrach po stronie polskiej znajduje się od 6 do 20 niedźwiedzi. Nie da się tego precyzyjnie określić ponieważ niedźwiedzie często przekraczają granice.

Opinie[edytuj | edytuj kod]

"Na Spitsbergenie, gdzie czasami jeżdżę, mieszkają niedźwiedzie polarne. Największe lądowe drapieżniki, jakie żyją na ziemi. (...) Dlatego obowiązkiem każdego, kto wychodzi w teren, jest noszenie broni. Ma ona służyć do obrony. Ale ktoś, kto nie udowodni, że zabił w obronie własnej i że rzeczywiście niedźwiedź zagrażał jego życiu, jest skazywany przez norweskie władze na liczące tysiące dolarów grzywny i dożywotni zakaz wjazdu na archipelag. Kilka lat temu za winnego został uznany polarnik, który strzelił do niedźwiedzia atakującego psa. Stwierdzono, że obrona psa nie może być usprawiedliwieniem dla zabicia niedźwiedzia. (...) To ich królestwo i wchodząc do niego, musimy wiedzieć, co robimy i jakie zasady w nim panują. Tak samo powinno być w Tatrach, które są jedną z ostatnich w naszym kraju ostoi niedźwiedzia brunatnego. Myślę, że turyści, którzy zatłukli niedźwiadka, powinni zostać surowo ukarani. Strach nie jest tu okolicznością łagodzącą" - stwierdził Adam Wajrak, dziennikarz zajmujący się tematyką przyrodniczą.

Źródła[edytuj | edytuj kod]

Wiadomość z serwisu regionalnego województwa małopolskiego
Wikinews
Wikinews

Ta wiadomość dotyczy bieżących wydarzeń w województwie małopolskim.
Zobacz także aktualne wydarzenia z: Krakowa, Nowego Sącza, Tarnowa, Dąbrowy Tarnowskiej lub Zakopanego
pozostałych miejscowości