2007-09-13: Lech Kaczyński na I sesji plenarnej XIII Ogólnopolskiego Zjazdu Socjologicznego pt. „Co nas łączy, co nas dzieli?”

Z Wikinews, wolnego źródła informacji.
czwartek, 13 września 2007
Lech Kaczyński podczas I sesji plenarnej XIII Ogólnopolskiego Zjazdu Socjologicznego „Co nas łączy, co nas dzieli?”
Zielona Góra, Wzgórze Winne i Palmiarnia
Gorzów Wielkopolski, Katedra

13 września 2007 r. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński złożył wizytę w Zielonej Górze, gdzie wziął udział w I sesji plenarnej XIII Ogólnopolskiego Zjazdu Socjologicznego „Co nas łączy, co nas dzieli?”.

Prezydent RP zabrał głos podczas otwarcia Zjazdu, mówiąc m.in.:

"Polska myśl socjologiczna miała poważne osiągnięcia już w okresie międzywojennym – że wymienię prof. Znanieckiego czy działającego także zagranicą profesora Bronisława Malinowskiego. Ale lata najwspanialsze zaczęły się po wojnie, w szczególności po roku 1956. Wiemy przecież wszyscy, że swojego czasu socjologia, podobnie jak np. cybernetyka, była nauką na indeksie. Nie wolno jej było w zasadzie uprawiać, ale w Polsce powróciła szybko, w roku 1956, i była nauką – mówiąc o ówczesnej rzeczywistości – krytyczną, nauką, którą uprawiało wiele osób o autorytecie, który daleko wykraczał poza samą tę dziedzinę wiedzy, że wymienię choćby pana profesora Ossowskiego. Pamiętam osobiście, że w latach 60. w trakcie przemówień najwyższych wtedy dostojników PRL-u była mowa o socjologii, zresztą podobnie jak o filozofii, była mowa w sensie niezwykle krytycznym. Sam ówczesny Pierwszy Sekretarz zaszczycał Państwa środowisko swoimi krytycznymi uwagami. Na szczęście uwagi były bardzo krytyczne (a mówię o okresie przed 1968 rokiem), ale procesów nie organizowano i pewna swoboda wyrażania opinii jednak istniała. Rok 1968, jak w całej historii polskich nauk społecznych – może z wyjątkiem historii, jej sprawy miały się nieco inaczej – był rokiem niezwykle bolesnym. Nie chciałbym używać słowa „tragicznym”, bo nie doszło do tragedii, ale był rokiem, w którym coś, co przedtem miało, w jakimś zakresie przynajmniej, charakter autonomiczny i autentyczny, usiłowano sprowadzić do jednej z istotnych dziedzin politycznej agitacji. Ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że ten zamiar się nie powiódł, że niezależnie od tego, że pewna grupa osób, w tym wybitnych ówczesnych socjologów – niezależnie od tego, jak Państwo dzisiaj oceniają ich przekonania, to byli tzw. rewizjoniści – została usunięta w szczególności z Polskiej Akademii Nauk i z Uniwersytetu Warszawskiego – to jednak nauka może po krótkim wstrząsie w socjologii wróciła na swój podstawowy, krytyczny tor już w latach 70. i w dalszym ciągu była miejscem krytycznej refleksji o ówczesnej rzeczywistości. Wydział Socjologii – ja mówię o Uniwersytecie Warszawskim oczywiście, bo ten jakby z istoty rzeczy jest mi najbliższy – został przecież w marcu 1968 roku rozwiązany. A dlaczego został rozwiązany? Bo był jedną z podstawowych baz tej tzw. przedmarcowej studenckiej opozycji, obejmującej i studentów, i młodych pracowników naukowych. Po przywróceniu jednak już w latach 70. w dalszym ciągu odgrywał rolę niezmiernie istotną i rolę pozytywną w krytycznej ocenie rzeczywistości. Dostarczył też naszemu krajowi niejednego z czołowych polskich opozycjonistów, że wymienię choćby dzisiejszego Marszałka Sejmu Ludwika Dorna, który jest przecież absolwentem warszawskiej socjologii – ale nie tylko on jeden, byli także inni. Były lata 80., które w Polsce miały obraz bardzo skomplikowany, niezwykle trudny do wytłumaczenia cudzoziemcom, bo z jednej strony istotnie nastąpił powrót bezpośredniego używania siły na wielką skalę przez ówczesny reżim, który w istocie uległ już pełnej dekompozycji, nie był tym czym wcześniej, kierownicza rola partii funkcjonowała już na zupełnie innych zasadach, niż choćby w latach 70. – ale z drugiej strony musiał tolerować pewne coraz szersze obszary wolności. Ja nie mówię tutaj o działalności podziemia, mówię o działalności oficjalnej. Przecież raport 5 lat po sierpniu był omawiany na oficjalnych spotkaniach. Ten raport był poważnym dorobkiem środowiska, poważnym i niezmiernie krytycznym w stosunku do ówczesnej, ciągle jeszcze w swoich ogólnych zarysach komunistycznej rzeczywistości.

Po transformacji przed środowiskiem socjologów stanęły nowe, niezmiernie istotne zadania zmierzenia się z rzeczywistością, która nie znajdowała wcześniej precedensów, bo nigdzie przecież na świecie przedtem nie próbowano wprowadzić ustroju rynkowego na zasadzie podjętych decyzji politycznych. On powstawał sam z siebie w procesie historycznym. Ten proces został przez Państwa środowisko opisany w sposób interesujący i z mojej na ten temat – oczywiście niepełnej – wiedzy wynika, że w dużym stopniu pełny".

Prezydent zwiedził również Miasteczko Winiarskie w Zielonej Górze oraz Winnicę Winną „Stara Góra” w Górzykowie.

W godzinach popołudniowych Lech Kaczyński udał się do Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie zwiedził Katedrę i spotkał się z przedstawicielami lokalnych władz.

Źródła[edytuj | edytuj kod]